Pokazywanie postów oznaczonych etykietą story. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą story. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 22 września 2019

I po urlopie / Holiday has gone

Powakacyjnie. Tak szybko zleciało, za szybko. Dopiero jak zobaczyłam moją ukochaną kalinę w ogrodzie, obsypaną czerwonymi jagodami, to dotarło, że jesień:)
A co u mnie? Dziękuję, dobrze. Moje jesienna kolekcja w tym roku wzbogaciła się o ręcznie robione kaboszony polimerowe, bardzo ciekawe i lekkie jak piórko. Mam nadzieję, że całość prezentuje się interesująco:)
Poza tym moją biżuterię zaczęłąm wysyłać w nowych opakowaniach, klasyczne, eleganckie... Każda sztuka biżuterii jest staranie zapakowana i gotowa do wręczenia w formie prezenu - dla siebie lub kogoś bliskiego.

Holiday is over. It'd been so fast, too fast. Just when I saw my lovely viburnum covered with red berries, I realised that autumn had come :)
How am I? Thank you, very well. This year my autumn collection has been increased with handmade polymer cabochons - very interesting, as lights as a feather. I hope that they look good also as a part of items :)
Moreover I started using new boxes, classic, elegant... Each piece of jewellery is carefully packed, ready to give as a gift - for you or someone loved.







Liczba wyświetleń bloga przekroczyła 20 tys, dziękuję!!

My blog has exceeded 20K views, thank you!

niedziela, 4 marca 2018

Just seen a snowflake! :)

Dotknął nas kataklizm! Kataklizm w formie opadów śniegu, połączonych z wiatrem. Ja nazwałabym to po prostu "zima" ale w UK określono to bardziej obrazowo "beast from the east". Znaczy świat zamarł, półki w sklepach opróżniono, szkoły zamknięto. Czasami nie mogę jeszcze tego pojąć: dlaczego? skąd media wymyślają te apokaliptyczne nagłówki? przecież to tylko śnieg, cytując klasykę: "Pani Kierowniczko, jest zima to musi być zimno - takie jest odwieczne prawo natury".
Osobnym tematem jest to co wyprawiają na ulicach kierowcy - z naszej perspektywy brakuje tylko podłożonej muzyki z Benny Hill'a i byłby komplet :) Ale z drugiej strony rozumiem - zima taka jak w tym roku pojawia się raz na kilka lat i trwa kilka dni. Nikt nie inwestuje w zimowe opony, szkolenie z jazdy w trudnych, zimowych warunkach bo to się nie opłaca i statystycznie są małe szanse, że w najbliższym czasie się powtórzy. Więc korzystamy z umiejętności nabytych w Polsce i pomagamy sąsiadom wyjechać z zaspy :)
Dodatkowo zbliża się Dzień Matki. W UK w tym roku przypada na 11 marca. Więc jeśli mieszkasz w UK i obchodzisz ta święto to zapraszam do mojego sklepu Etsy - oryginalna biżuteria pięknie opakowana będzie doskonałym prezentem. Najnowsze projekty poniżej.
W razie pytań zapraszam do kontaktu. No i do komentowania postów na tym blogu :)



We've been affected by the disaster! The disaster means snow and wind. I'd call it just "winter" but in UK it's been called in more amazing way "beast from the east". World has stopped, shopping shelves have been emptied, schools have been closed. Sometimes I still have the issues with understanding: why? why media has made up so apocalyptic headlines? It's just a snow - it would be a disaster if it was summer! But winter?
A separate topic is what drivers do this time - from our perspective the only missing thing is music theme from "Benny Hill" :) But from the other side I understand it - winter like we have now happens once in a while and takes only few days. Nobody invests in winter tires or special training in driving in such conditions because it's just not worth to do it - statistically the chance winter like this repeats in next few years is quite low. So we use our skills obtained in Poland and help our neighbors to release their cars from snowdrifts :)
Additionally Mother's Day in UK is coming. This year it takes place on 11 March. So if you live in UK and celebrate this day feel invited to visit my shop at Etsy - original jewellery beautifully packed in gift box will be a perfect gift. Latest designs below.
In case of any question don't hesitate to contact me. Any comments to any post on this blog are more than welcome :)






Jeśli doczytałeś / łaś aż dotąd to powiem, że ten post wyjątkowo napisał mój mąż :) Daj znać jeśli uważasz, że nie powinien nigdy więcej dotykać klawiatury :)
If you've reached this place I can tell that this post has been written by my husband :) Let me know if you thing he should never touch keyboard again :)

sobota, 17 lutego 2018

Od labradora do labradorytu / From a labrador to a labradorite

Uwielbiam kamyki, mam do nich wielką słabość. To dla mnie najlepszy prezent. Zwykle nie mam potrzeby kupowania, posiadania, gromadzenia (mąż mówi, że to moja wielka zaleta). Są jednak rzeczy, kórym nie mogę się oprzeć. Należą do nich kamienie. Uwielbiam oglądać minerały, kupować kamienie szlachetne i połszlachetne, przekładać, układać w pudełeczku, porządkować przegródki. Po prostu mieć. Czasem żal mi się rozstać, ale przecież ma cieszyć kogoś innego.
Niedaleko pada jabłko od jabłoni - córeczka ma to samo. Siada na dywanie i pyta - czy mogę pobawić się kamykami? Wyciąga moje skarby i zgaduje nazwy, ogląda z prawdziwym zaciekawieniem, opowiada co jej przypomina ta barwa, wyobraźnia pracuje pełną parą...
-Córeczko, jaki kamień lubisz najbardziej?
-Labradora mamusiu:)

I love stones, I have a weak spot for them. It's the best gift for me. Usually I do not have a need to buy, have, own (my husband says this is my big advantage). But there are things I can't resist to buy - I mean stones. I love to watch minerals, to buy gems and semiprecious gems, to rearrange, to lay in a box, to tidy. Just to have. Sometimes it's a pity when they're sold but they're supposed to delight other person.
Apple does not fall far from the tree - my daughter shares the same approach. She sit on the floor and asks: Can I play with your stones? She pulls out my treasures and guesses names, sees with real curiosity, says what the colour remains her, imagination works full steam ahead.
- Sweetie, which gem do you like the most?
- Labrador mum :)


Zdjęcie z cyklu znajdź pięć różnic - labrador i labradoryt
Photo: find 5 differences: labrador and labradorite.




A u mnie z nowości - oprawiony spektrolit - kuzyn labradora)
And some news: framed spectrolite (labrodorite's cousin)



i trochę koloru
and some colour




sobota, 27 stycznia 2018

To już 5 lat / It's been 5 years already

Mija pięć lat mojej przygody z sutaszem. Oczywiście ciągłości nie było - miałam przerwę prawie dwuletnią, kiedy podjęłam pracę, mała poszła do przedszkola, ogarniałam życie:)
Jak się zaczęło? Zawsze uwielbiałam rękodzieło - potrafię zrobić czapkę na drutach, serwetkę na szydełku, umiem piec, gotować i jeszcze kilka rzeczy, które rzadko  wykorzystuję. Nie umiem szyć. Poza sotachem absolutnie nie potrafie, maszyna do szycia jest dla mnie prawie jak enigma. Dlaczego? Bo kiedy byłam dzieckiem igły do maszyny do szycia były na wagę złota. I w domu był absolutny zakaz dotykania tego urządzenia.  Wtedy - w czasie stanu wojennego w Polsce - tylko to mogłam ubrać, co babcia uszyła. W sklepach pustki, nikt nawet nie słyszał o second handach czy bazarach... Byłam więc ślepo posłuszna poleceniom - świętej maszyny nie tykałam. I się nie naumiałam:)

Kiedy przyszedł soutache? Kiedy siedziałam z malutką córeczkę w domu. Chciałam zrobić coś więcej i posłuchałam słów męża: "Przecież jesteś mega kreatywna, spróbuj!" :)
Nie zniechęcały mnie koślawki, krzywulce ani pokraczki - mąż motywował a ja się uczyłam. I tak się zaczęło:)

It's been five years since I started my adventure with soutache. I have had break - almost two years when I started working,  my daughter went to nursery, I was handling my life :)
How has it started? I have always liked handicraft - I can make a knitted hat, a crocheted serviette, I can bake, cook and also few other things I use quite seldom. I can't only sew. Except soutache I can't - sewing machine is like Enigma to me. Why? Because when I was a kid needles to sewing machine were a gold there. And there was absolute ban to even touch them. Then - during the martial law in Poland - I could wear only what my grandma had sewn. There were empty shelves at shops, nobody had heard even about second hand shops or markets. I had been obedient and never even touch the sewing machine. And that's why I have never learnt sewing :)
When did soutache come? When I was staying with my little daughter at home. I wanted to do something and I had listened to my husband: "You're so creative, you can do it!" :)
First crooked items had not dispirited me - my husband had motivated me and I had been learning. And that's how it started :)

Jedne z pierwszych prac - wspomnienia...
One of first items - memories...






I najnowsza seria kolczyków - Frosted.
And the latest series of earrings - Frosted.




sobota, 13 stycznia 2018

Postanowienia noworoczne / New Year's resolutions

Nowy Rok się zaczął. Moje postanowienia? Jak zwykle duuużo, mam nadzieję że starczy mi czasu i zapału.
Po pierwsze regularne ćwiczenia. Mel B-moc jest z nami:). Od września starałam się ćwiczyć są dość regularne, już widać efekty, co mnie jeszcze bardziej motywuje - zwiększam ilość i częstotliwość.
Po drugie - przeczytam 50 książek, bajki dla dzieci się nie liczą:). Cieszę się, że moje dziecko darzy taką samą miłością książki, jak rodzice. Najlepszy prezent - książka. Aktualnie rządzi Mikołajek i Dzieci z Bullerbyn. 
Będę regularnie odpisywać na maile, robić maseczki, skubać rzęsy, sprzątać szopę. No przynajmniej się postaram...
I znajdę cudne miejsce na wspaniałe wakacje. Jakieś podpowiedzi??

Pozdrawiam i życzę wytrwałości w realizowaniu postanowień. 
A w Nowym Roku powstały:

New Year has come. My resolutions? As always - lot of them, I hope I will have enough time and ardour.
First of all - regular workouts Mel B - power with you :) Since September I've been doing this workout regularly and I've seen a result what motivates me even more - I've increased number and frequency.
Second: I will read 50 books, fairy tales not included :) I'm glad my daughter feels the same love about books like parents. The best gift - a book. Currently we've been reading Little Nicolas and The Six Bullerby Children.
I will respond e-mail frequently, make face masks, nibble eyelashes, clean the shed. OK - at least I will be trying...
And I will find beautiful place for fantastic holiday. Any hints?

Greetings and I wish you all a perseverance in keeping New Years's resolution.
And since New Year started following items have been made:








niedziela, 3 września 2017

Walia - moja miłość / Wales - my love / Cymru - fy nghariad

     Czasem nie mogę się nadziwić, jak bardzo wszystko potrafi się zmieniać. Z ludzką naturą włącznie. Jak popatrzę wstecz - byłam wybitnie miejska. Studia i praca w stolicy. Zawodowo - zawsze w tłumie, w korporacji, między ludźmi i czułam się jak ryba w wodzie. Tak bardzo się to zmieniło.
Teraz chciałabym mieszkać na wsi, wyglądać przez okno na "Wichrowe Wzgórza", albo może morze:)
Znowu byliśmy w Walii (w języku walijskim - Cymru). Uwielbiam to miejsce. Wzgórza, doliny, owieczki i spokój. Język co prawda brzmi tajemniczo jak z Tolkiena, ale klimat cudowny.
Barmouth. Miesce przepiękne, malutkie domki, klimatyczne uliczki, po jednej stronie góry, po drugiej Morze Irlandzkie. Ludzi dużo, ale i tak mniej niż w Juracie. Mogłabym być tam sama i podziwiać. Mąż zmęczony zachwytami zadał mi jedno pytanie - co tam robić???
No ja biżuterię, On mógłby być pasterzem. Myślę, że w necie jest dużo na ten temat:)

Zdjęcie autorstwa mojego męża / Photo by my husband.

     Sometimes I can't get over how everything changes, including human nature. When I look behind - I use to be very urban. I used to study and work in capital city. Professionally - always in crowd, company, between people I used to be like kid in a candy store. It has changed so much. Now I'd like to live in a village, look through a window at "Wuthering Heights" or maybe at a sea :)
We have been in Wales (or Cymru) again. I love this place. Hills, valleys, seeps and calm. Although language seems mysteriously like from Tolkien's book but vibe is wonderful.
Barmouth. Incredible place, small houses, vibe streets, mountains at one side and Irish Sea at the second. Lot of people but less than in Jurata anyway. I could be there alone and just admire. My husband, tired with my fascination asked 1 question: what to do here???
Well, I could make my jewellery there. He could be a shepherd. I guess he can find a plenty of info about this on website :)







"Differences between the English and the Welsh" By Lloyd Davies :)

sobota, 5 sierpnia 2017

Swarovski - szklany cudotwórca / Swarovski - glass miracle-worker

Ostatnio królują u mnie Swarki. Początki mojej pracy z sutaszem to raczej brak zachytu nad zwykłymi szkiełkami, ale z czasem, coraz bardziej, krok po kroku - doceniam ich urok. Bo niezaprzeczalnie go mają. Pochwalę się, że dzisiaj bez problemu odrożnię prawdziwy kryształek Swarovski od podrabianego szkiełka;)
Daniel Swarovski, który zapoczątkował "kryształowe imperium" był z pochodzenia czeskim szlifierzem szkła. Urodził się i wychował blisko Jablonca, która to nazwa jest bliska wszystkim związanym z hand made - to imperium czekich kryształków i biżuterii Jablonex. Ale nie kryształów Swarovski!
Daniel po opatentowaniu maszyny do cięcia i szlifowania kryształu przeniósł się do Austrii - płynące w okolicy strumyki zapewniały energię fabryce. Od 1919 firma rodzinna podbija rynek światowy - nie tylko modę (Coco Chanel) ale również rynek optyczny, oświetlenia, reflektory drogowe...
W 1956 zaczęto kryształy powlekać specjalną powłoką metaliczną, prawie niezauważalną, która nadała kryształom diamentowy blask. Produkowane są one specjalnie dla Diora. Jednakże świat jubilerstwa zaczął się coraz bardziej burzyć zarzucając Swarovski'emu podrabianie diamentów zwykłym szkłem - nazywano kryształy Swarovskiego "diamentami dla biedaków", ponieważ właściwie każdy mógł sobie na nie pozwolić.
Obecnie grupa przedsiębiorstw jest własnością około dwustu członków rodziny. Największym akcjonariuszem jest prawnuk założyciela, Gernot Langes-Swarovski, posiadający 17% udziałów. Roczny przychód grupy w 2016 roku zamknął się kwotą 3.36 miliarda EUR.
W moich najnowszych pracach znalazły się kryształy z tegorocznej kolekcji, w pięknych cukierkowych kolorach, jak również perełki i krople tej samej marki. Ciekawe jest to, że wszystkie elementy można łączyć w dowolnych układach kolorystycznych, niekoniecznie "z jednej parafii" i świetnie pasują do siebie.

I have used a lot of Swarovski elements recently. When I was starting my adventure with soutache I didn't like regular glass but since then I have started appreciating them. Because they're really charming. I can pride myself I can tell the difference between original Swarovski and counterfeit :)
Daniel Swarovski who started "crystal empire" was Czech glass polisher. He was born and grown close to Jablonec - the place that has always been know to all hand made makers - this is an empire of Czech beads and Jablonex jewellery. And Swarovski crystals as well!
After patenting his machine to cut and polish crystals Daniel moved to Austria - his factory was supplied with energy from local creeks. Since 1919 his family business has conquered global market - not only fashion (Coco Chanel) but also optical, illumination, road headlights...
In 1956 crystals started being covered with special metal coat, almost unnoticeable, which has given crystals diamond shine. They have been produced especially for Dior. However the other jewelers rebelled against Swarovski saying that he imitated diamonds with regular glass - Swarovski's items were called "diamonds for poor" because almost everyone could have afforded on them.
Currently group of companies belongs to about 200 members of Swarovski family. In 2016 their revenue as a group reached 3.36 billion EUR. The biggest shareholder is Gernot Langes-Swarovski, founder's grandson, having 17% of shares
In my latest items I have used crystals from this year's collection, in beautiful candy colours - as well as pearls and drops. Interesting is that all these elements can be combined in random colour system and they fit perfectly one another.













niedziela, 12 lutego 2017

Jeszcze trochę o perłach / Little more about pearls

Dlaczego już nie praktykuje się poławiania pereł naturalną metodą, czyli szukania małż, wyławiania i poszukiwania pereł? Ponieważ w wyniku zanieczyszczenia wód małże perłopławów wyginęły. Ochrona wód sprawia, że powoli się regenerują, w wielu krajach wprowadzono zakaz ich poławiania.
Ciekawostka - naturalne perły słodkowodne występowały i były odławiane w Polce, Niemczech, Francji, Austrii, również w strumieniach Szkocji i w Rosji w XVII-XVIII wieku. Niestety jak to często bywa - nie istniało słowo umiar. Słodkowodne małże wyginęły....
Obecnie małże na dużą skalę są hodowane w Japonii, Chinach, Mongolii ale również  Kanadzie i w USA.
Metoda jest podobna do natury - perełkę wytarza małża, ale początek daje cżłowiek, wszczepiając małży nabłonek. Każda może wyprodukować około 3 razy  życiu perełkę, a żyje około 13 lat. Około 2 lat trwa wyprodukowanie 6 mm perły.

Źródło: Wikipedia

Moja seria Różowa Chmura- z perłami słodkowodnymi.




Why pearls are not harvested as it used to be done in the past (looking for clams)? Because of water contamination all mussels have gone. Water conservation has made that started regenerating, in many countries protection programs have been implemented.
And now for the highlight - natural freshwater pearls used to occur and be harvested in Poland, Germany, France, Austria, also in creeks of Scotland and Russia in XVII-XVIII century. However as it happens - it wasn't done moderately and the freshwater mussels have disappeared.
Currently mussels in a big way are cultured in Japan, China, Mongolia, Canada and USA.
The method is similar like natural - pearls is made by mussel but it's started by a man who implants a epithelium into a mussel. Every mussel can have a pearl 3 times a lifetime, living approximately 13 years. To make 6mm pearl takes about 2 years.
Source: Wikipedia

My series Pink Cloud - with freshwater pearls.