Pokazywanie postów oznaczonych etykietą unikalna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą unikalna. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 6 stycznia 2015

Sunrise, sunset...

Nowe kolczyki powstały w międzyczasie. Postanowiłam robić coś jeszcze i zaczynam swoją przygodę ze srebrem.
Kolczyki to piękne i połyskujące tygrysie oko w towarzystwie dyndadełek z nocą Kairu. Z racji kolorystyki mają roboczą nazwę Sunrise sunset. Piękna piosenka do posłuchania :)







New earrings was made in the meantime. I decided to do something else so I'm starting my adventure with silver.
Earings are based on beautiful, shiny eye of the tiger with night of Cairo. Becasue of colors it's called Sunrise, sunset. Beautiful song to listen as well.

niedziela, 4 stycznia 2015

Looking for the summer

Zaczynam robić plany wakacyjne- wertuję katalogi, czytam opinie o hotelach i planuję z mężem zwiedzanie. Pierwszy raz z Maluchem.  Jak znam życie i nasze upodobania-skończymy w Grecji:).  A przy okazji przeglądałam fotki robione przez Męża na jednym z urlopów.



uwielbiam to zdjęcia i zrobiłam wisior w podobnej konwencji.




Zatoka Wraku- czyli idealny "chłit marketingowy". Zachwycająca plaża, do której można tylko dopłynąć i kupa starego żelastwa. Masowo odwiedzana i fotografowana. Myślę, że bez wraku byłaby równie piękna, ale..... Tak do końca nikt nie wie, po co i skąd tam ta sterta złomu, bo piękne to to nie jest. Z platformy widokowej całość jest prześliczna; błękit nieba, lazur wody ze szmaragdowym odcieniem i białe punkty łodzi.  Uchwyciłam podobieństwo?;)

I've just started making plan for holiday 2015 - I've read catalogues, checked opinions, we plan our trip. It will be first time with our baby. As far as I know - we will land in Crete :) And BTW I have viewed photos taken by my husband last time.
I love this photo with Shipwreck so I have made pendant considering all my memories from Zakynthos.

Shipwreck - it's perfect marketing trick. Fabolous beach which you can reach only by boat and a lot of old metal junk on it. All the time it's been visited & photographed. I think that beach without wreck would also be beautiful, but.. Nobody knows what is that junk for because it's not nice. From platform above there was beautiful view: blue sky, blue water with emerald tint and white points of boats. Did I catch similarity?

sobota, 13 grudnia 2014

Christmas is coming

Święta wielkimi krokami się zbliżają, czasu mało, pracy dużo....Czyli jak zawsze. Coś tam robię, ale dzielę czas pomiędzy dom, hobby, pracę, i full innych rzeczy.
I jeszcze prezenty. Najmniej wymagająca to chyba jest moja dwulatka.
-Skarbie, co chcesz od Mikołaja?
-ciaśto i gango:)

Wielkich wymagań nie ma..............W tym wypadku Kojał, jak go nazywa, problemów miał nie będzie. No chyba że w Biedrze mango zabraknie.
A ostatnio u mnie kolczykomania.




Christmas is coming very fast. Lot of work to do, not enough time. Nothing new. I do some stuff sharing time between home, job, hobby and many other things.
And presents. The least demanding is my 2 years old daugher.
- Honey, what do you want from Santa?
- Cake and mango.

It's not a big demand, is it? In this case Anta (like she calls Santa) will have no problem :) unless there will be lack of mangos at store :)
Recently I've had earrings time.

niedziela, 2 listopada 2014

Kolejne wyzwanie Kreatywnego Kufra / Kreatywny Kufer's another challenge



Bransoletka  powstała w odpowiedzi na wyzwanie Kreatywnego Kufra - tym razem: Gnijąca panna młoda

This time without story - just a bracelet created as answer for Kreatywny Kufer's challenge called: Corpse Bride



wtorek, 28 października 2014

Internet never forgets

Mówią, ze papier jest cierpliwy. A internet - bez dwóch zdań – pamiętliwy... Dlatego zanim cokolwiek tu umieszczę, trzy razy pomyśle.
Nigdy nie umieszczam zdjęć mojego dziecka. Nigdy przenigdy. Bliskim osobom wysyłam prywatnie, obcym wcale. Szanuje jej malutką prywatność. Zdarzyło mi się tłumaczyć kuzynce, która namiętnie umieszcza fotki gołego synka i jego śmieszne komentarze a propos genitaliów - że może kiedyś synek będzie dziennikarzem, albo aktorem, albo co nie daj Boże politykiem.......I wtedy ktoś mu te zdjęcia wywlecze wbrew jego woli.
Po co się pytam?? 
Ostatnio dostałam prośbę od kogoś, kto jest samotnym ojcem. Samotny ojciec podobno korzystał z internetowej kafejki, żeby mieć dostęp do neta, bo go nie stać na rachunki. Napisał do mnie, ze prosi o wysłanie sms pod wskazany nr, bo wtedy jego dzieci dostają za 1 sms 1 czekoladę... Wydało mi się dziwne już na dzień dobry i trochę poszperałam.. I oczywiście, internet jest pamiętliwy. Samotny ojciec występował kilka razy jako kobieta, cóż mamy geneder - może chłopina ma problemy z tożsamością? :)
Poza tym wpisywał się na różnych forach w dziwnie nocnych porach, wiec  nawet jeśli kafejka jest całodobowa to dzieciaki zostawia same i leci do kafejki??
Zaproponowałam wysłanie tej czekolady pocztą, ale już nie był zainteresowany. 
Wnioski moje - naciągnąć się nie dam, a dodatkowo - nie jesteśmy całkiem anonimowi.


People say: paper is patient. And internet – never forgets. That's before I put anything in internet I'm used to thinking three times.
I never publish my daughter's pictures – never ever. I respect her tiny privacy. To my friends I send pictures directly. Once I tried to explain to my cousin who puts everywhere pictures of her naked son with funny comment regarding his genitals that it's inappropriate – maybe in the future he will be journalist, actor or (oh God) politicial. And then somebody will drag it our against his will.
Why am I asking?
Few days ago I got request from somebody who said he was single father. Single father used internet cafe becasue he can't afford on paying bills. He wrote me to ask for sending sms to given number. He claimed that 1 sms sent to this number meant his childs would get 1 chocolate. It seemed strange to me so I started digging. And of course – internet never forgets. Single father has appeared few times as single woman with the same request, phone number and even IP – maybe guy has some problems with his identity? Who nows  :)
Besides he was attending on web forums on very strange times – sometimes late at night. So what – signle father leaves his childs alone at night and goes to internet cafe?
I suggested I would send him chocolate but he wasn't interested in it anymore.
My conlusions: I'm not fooled. And additionally – we're not 100% anonymous.

If you want to see my jewelry you can find me on etsy.com: my Etsy profile


poniedziałek, 13 października 2014

Pretty Woman

Dobry film. Rzadko mam okazje obejrzeć taki, o którym myślę przez kilka dnia. Który nie jest łzawy, durny, który jest o czymś. Czyli o życiu....
Przypomina mi się moja pierwsza praca - Dom Pobytu Dziennego dla Seniorów. Cudne miejsce z fantastycznymi ludźmi. Przychodzili pobyć ze sobą, tańczyli, bawili się, organizowali turnieje i konkursy. Za wszelka cenę chcieli uciec od niedołężności i smutnej, samotnej starości. Co tydzień wyświetlałam im film. Musiał oczywiście pasować do sytuacji, być taktowny, ciekawy, mądry. Weź człowieku każdemu przypasuj. Pewnego dnia przyniosłam "Pretty woman". Zastanawiałam się ile osób wyjdzie oburzonych, bo taka skandaliczna tematyka, jeno grzech olaboga...
Otóż nie - wzruszone Babcie po seansie przyszły do mnie i powiedziały: "Piękny film, piękny film - o życiu...".

No tak, samo życie :) przecież na każdym rogu Richard Gere szuka żony :)
A do filmów wracając - obejrzałam ostatnio polski film Senność. Polecam. 
Film o niemocy i wewnętrznej sile, o czasie i przemijaniu. A do tego piękna muzyka. 
Nie czytajcie recenzji, miejcie własne zdanie. Film o życiu...

A co ostatnio popełniłam?


Good film. Seldom I have occasion to see good film I can think about for few days. Which is not stupid and tearful, which tells and means something. About life...
I remember my first job - Daily Staying Home for Seniors. Great place with fantastic people. They were comming to stay with each other, they were playing, organizing tournaments and competitions. They were doing everything they could to run away from infirmity and sad, lonely old age.
I showed them films every week. Of course it had to be fitting to the current situation, be considerate, interesting, smart. Is it possible to satisfy everybody?
That day I brought Pretty Woman.  I was wondering how many person would leave outraged during the film - it's so scandalic, just pure sin :)
But no - when film was over touched grannies came to me and said: It was such beautiful film - and so real, about life...
Well, it's pure life - isn't it? It's 200% true there is Richard Gere on every corner looking for wife :)
And regarding films - I have seen recently good polish film - Senność (Sleepiness) - recommended by me. Film about impotence and internal power, time and evanescence. And beautiful music additionally.
Please don't read review - have your own opinion. Film about life...

And what have I done recently?

czwartek, 25 września 2014

Lollipop


Sutasz bajecznie kolorowy zawsze przypomina mi lizaki, a lizaki przypominają dzieciństwo. Chyba każde dziecko uwielbia lizaki - smak nijaki, ot słodki i tyle, ale kolory, mixy.....Uwielbiałam patrzeć przez lizaki na świat - wydawał się taki inny.
Ze słodkiego dzieciństwa pamiętam jeszcze smak cukrowego baranka - również absolutnie pyszna słodycz i piękne syntetyczne kolory - smak zgodny z naturalnym;). Moje baranki zazwyczaj zaczynały Wielkanoc z wyżartym całkowicie tyłem, stały oparte o jajo, prezentując dumnie front. A i tak niedługo.
Dla wszystkich Mam polecam wycieczkę do Słodkie Czary Mary- można zrobić coś pięknego i słodkiego razem z maluchem:), świetna podróż do krainy wspomnień.
A to mój sutaszowy Lollipop

So colorful soutache always reminds me lollipops, and lollipops remind me childhood. I think every child loves lollipops - no special taste, just sweet, but so colorful. I loved looking at world through lollipop - it seemed so different.
From my childhood I remember also taste of easter sugar lamb - absolutely delicious sweet and beautiful ayntetic colours :) My lambs used to start Easter with eaten rump. They were standing close to eggs proudly presenting only his front side :)
For every mom I recommend a trip Słodkie Czary Mary store - you can make something beautiful and sweet with your child. Great trip to memory land :)
And this is my soutache Lollipop 

niedziela, 7 września 2014

Last days of summer...

Ostatnie dni lata....
Praca w pracy i praca w domu. W przerwach robię dżemy, które uwielbiamy, a w przerwach przerw biżutki. I jeszcze dziecko, mąż, pranie............Kocham to. Kiedy wieczorem padam zmęczona to właśnie wtedy czuję się najbardziej szczęśliwa. Mam wszystko:)
Ostatnio zrobiony wisiorek (baardzo szybko znalazł właścicielkę) miał roboczą nazwę soir de Paris. Bardzo przypominał mi to piękne miasto
- delikatne, pastelowe, a jednocześnie pełne zdobników i uroków. Paryż to pierwsza wspólna podróż z mężem, wtedy nie-mężem.
Najlepsze paryskie wspomnienie? Mąż poprosił mnie o fotkę, a ja upuściłam jego ukochany aparat wyświetlaczem centralnie w jedyne ptasie łajno na calutkim placu.........Chyba był bardzo zakochany:)
Last days of summer...
Busy at work and busy at home. In the meantime I make jams we love, and in the meantime of meantime - I create jewelry :) And my child, husband, laundry... I love it! :) When I'm so tired in the evening this time I feel the most happy - I have everything :)
Last pendant (has found new owner very quickly) was called soir de Paris - it reminded me this beautiful city: so soft, so pastel and at the same time full of charms. Paris was our first trip with husbad, not-yet-husband that time :)
The best memory from Paris? Husband asked me to take a photo and I dropped down his camera in only bird dung in whole place... I think he was in love with me very much :)

sobota, 16 sierpnia 2014

caramel and chocolate....

Nie lubię słodyczy. Ale czekolada ma jakąś magię. Pasuje właściwie do każdego dania- od deseru po danie główne. Nie wyobrażam sobie chili con carne bez odrobiny czekolady, lubię czekoladę z chili, z imbirem i z solą. Nie dziwię się uzależnionym czekoholikom:)
U mnie czekoladowo - karmelowy motyw biżutkowy jako wyzwanie Kreatywnego Kufra.  Zawieszkę sutasz wykonano z kamieni: piasek pustyni, karneol, koraliki cracle, koraliki Toho, koraliki piasek pustyki.


I don't like chocolate. But chocolate has some kind of magic. It fits to almost every dish - from dessert to main dish. I can't imagine chilli con carne with a bit of chocolate, I like chocolate with chilli, with ginger or with salt. I don't blame chocolatoholics :)
Here's my chocolate - carmet theme as a challenge for Kreatywny Kufer.
Pendant was made of following stones: desert's sand, carnelian and following beads: cracle, Toho and desert's sand.

piątek, 1 sierpnia 2014

Francuskie wstążki / French ribbons

Francuskie wstążki vintage zauroczyły mnie od pierwszego momentu; strojne, kolorowe, piękne. Docelowo nie wiem, do czego służą... Tak właściwie do czego można użyć wstążki, ktoś wie? Oprócz bukietu, oczywiście.
Kiedyś miałam kitki na pierwszomajowym pochodzie i pamiętam piękne białe kokardy, zadawałam wyjątkowego przodowniczego szyku w wieku 7 lat:)....
Ja wymyśliłam bransoletki, ciekawe, prawda? W oprawie z koralikowego haftu prezentują się szykownie i bardzo vintage. 

French ribbons have fascinated me for the very first moment: elegant, colored, beautiful. But I have no clue what is their apply. Does anybody know what can do with it? Except bouquet of course.
Once upon the time I had braids so I remember beautifl white ribbons - I looked awsome on 1st May parade when I was 7 :)
I have figured out bracelet made of ribbons - it's interesting, isn't it? With embroidery beading they look fashionable and vintage.




poniedziałek, 28 lipca 2014

bo lubię... / becasue I like it...

Powrót z urlopu..... I znowu codzienność. Żar leje się z nieba, ale próbuję coś zrobić.
Na urlopie kilka osób zadało mi pytanie, dlaczego robię biżutki- że też mi się chce, że też mam czas i takie tam.
Zawsze wtedy przypomina mi się córeczka kuzynki, która pytana o powód płaczu, szlochu i spazmów zawsze odpowiadała:
"Płaczę bo chcem, i lubię, i będę"........
Wielokrotnie w życiu to cytuję:)



Come back from holiday... And again the same days. It's heat outside but I'm trying to do something. During my holiday few people has asked me why I do my jewelry - they're surprised I just want to, I have time for it, etc.
I always ask such questions like my cousin's daughter. Asked when she was crying what was the reason of her tears she said: "Becasue I want to, and I like it, and I will do it."
I quote these words very ofter in my life :)

poniedziałek, 7 lipca 2014

With no colors

Sutasz to barwy, dużo barw....Zdarzają się osoby, które proszą o jak najmniej kolorowe biżutki. Lubię je robić. Te szarości i czernie są proste, a jednocześnie można łączyć różne faktury sznurków i powstają ciekawe efekty.

Soutache is colors, lot of colors... But sometimes people who ask me for jewelry doesn't want a lot of colors. I like to create this kind of jewelry. These greys and blacks are simple but at the same time different kinds of twines can be combined so very interesting effects become.


 


sobota, 5 lipca 2014

Fuksjana / The fuchsia

 Inspiracją do powstania zrobionych kolczyków był kwiat fuksji; jego przepiękny i głęboki kolor. Ta ciekawa roślina, wyjątkowo ozdobna, ma sporą grupę zwolenników - kolekcjonerów, zbierających wszystko co związane z fuksją: książki, tkaniny, porcelanę..., czyli tzw fuksjana.
Ciekawe, czy dorośli ludzie często coś zbierają czy z wiekiem hobby mija, lub bierze górę zamiłowanie do porządku??
 Fuksja to kwiat ozdobny, ale ja niestety z roślinami jakoś mam nie po drodze. Uwielbiam je, ale bez wzajemności. Usychają, marnieją, padają, nawet kaktusy. Nie wiem czemu - podlewam, nawożę, gadam z nimi, zgodnie z radami ciotki poję herbatą, wodą z cukrem i prawie zaklęcia mamroczę, nic.....Nie lubią mnie i już.A moja babcia nawet owocujące cytryny potrafiła wyhodować. Pewnie jakby wsadziła palec w ziemię, to też by zakwitł.
 Do roślin podobno trzeba mieć rękę. No nie mam i już.
Moje fuksjana - piękne połączenie głębokiego granatu i różu w odcieniu fuksji, z jadeitami.

The inspiration for the creation of these earrings was fuchsia; its gorgeous and deep color. This interesting plant, very decorative, has a large group of supporters - collectors who collect everything related to fuchsia: books, textiles, porcelain.
I wonder if the adults gather anything or this hobby passes with age or we choose a love of order?


The fuchsia is decoration flower but unfortunately I can't handle with flowers. I love them but without recipricoty. They fade, even cactuses. I don't know why - I water them, fertilize, talk to them, according to my aunt's advices I ply them with tea, water with sugar even spell sometimes - nothing. They don't like me anyway. A my grandmother even managed to grow a fruiting lemon. If she had put finger in the groung it would have blossomed.
You need probably special skills to have plant - I don't have.
This is my fuchsia - a beautiful combination of deep navy blue and pink in the shade of fuchsia, with jades.

środa, 2 lipca 2014

Stan nie-ważkości

Jedno z pierwszych wspomnień z dzieciństwa: idę na spacer nad rzekę, piękny, słoneczny dzień. Tata prowadzi mnie za rękę a nad  Drawą frunie wielka ważka. I pamiętam mój całkowity zachwyt, zastygłam patrząc na to brzęczące cudo i wyszeptałam: "Tatus, samolot klasnoludków..."
Do dzisiaj ten owad ma coś w sobie, uwielbiam patrzeć na ważki. Zresztą moja córcia, Gutkiem zwana, patrzy z tym samym zachwytem a jednocześnie respektem na brzęczącego olbrzyma.

W wielu krajach uważana jest za symbol szczęścia i nieśmiertelności, chociaż bidula nie żyje za długo- ok 4 miesięcy.
W sztuce powtarza się w wielu motywach i sekwencjach. U mnie również - piękne są te ważkowate czeskie kaboszony.

One of first memories from my childchood: I went for the walk by the river, it was beautiful, sunny day. Daddy took me by the hand and there was a huge dragonfly over the Drawa river. I remember my total delight. I froze looking at that humming wonder and whispered: "Look Daddy, it's plane for the dwarfs".
To this day I like to look at this insect. Anyway my little daughter, called "Gutek", looks with the same admiration on humming giant.
In many countries dragonfly is considered as symbol of happiness and immortality, although this insect lives quite short - only 4 months.
In the art it repeats in many themes & sequences. For me also - these dragonfly, Czech cabochons are beautiful.


niedziela, 29 czerwca 2014

Chapeau bas

Pokazałam dzisiaj mężowi nowy wisior. Duży, ale nie bardzo strojny, w odcieniach czerni i szarości. Mąż, robiąc fotki, zapytał:
"A gdybyś mogła dać go jakiejś sławnej osobie, to komu? Czasoprzestrzeń nie musi Cię ograniczać".
 Wiedziałam od razu. Wiem też, że raczej zabrakło by mi odwagi, ale jest ktoś, do kogo taka konwencja pasuje i chciałabym dać go właśnie Jej . Dla mnie Artystka niebywała, Wielka, o głosie, który sprawia, że mam łzy w oczach i interpretacji, która na zawsze zapada w pamięć.
Nie żyłam w czasach, w których wygrywała festiwale, nie widziałam Jej koncertów na żywo, a teraz, kiedy mogłabym, chciałabym i doceniłabym, Ona wycofała się z życia scenicznego. Ewa Demarczyk.
Niezwykłość Jej piosenek to ogromna ilość wspomnień i przemyśleń, ilekroć je słyszę.

Chapeau bas.



I shown today new padent to my husband. Big, but not to smart, in black & white. My husband, taking photos asked: "If you can give it to any famous person, to whom would you give it? You're not limited with neither time nor space".
I knew right away.  I also know that I would rather run out of courage, but there is someone to whom this convention applies, and I would just give it to her. For me, this Artist is incredible, great, with voice that makes me I have tears in my eyes and interpretations that will forever be memorable.
I haven't lived in an era She was won festivals, I have not seen her live concerts, and now, when I could, I would like and I would appreciate, she withdrew from life on stage. Ewa Demarczyk.
The uniqueness of her songs is a huge amount of memories and thoughts, whenever I hear them.
Chapeau bas.

piątek, 27 czerwca 2014

Wszystko w kolorze blue

Kolor niebieski kojarzy mi się z Grecją. Kocham ten kraj, życzliwych ludzi, którym życie płynie powoli, a wszystko idzie "siga, siga...". Grecja dla mnie to bezmiar błękitu, lazuru, szmaragdowych odcieni, czasem z odrobiną bieli. Uwielbiam biżuterię w tych kolorach. Jest wybitnie wakacyjna, letnia i lekka, a jednocześnie ma coś z klasycznej elegancji.


Z wielu podróży przywoziłam biżutki i przyprawy. Starałam się wyszukiwać coś unikatowego, nietuzinkowego i najlepiej- zrobionego przez kogoś innego niż najliczniejszy naród świata.
Najpiękniejszą biżuterię robił starszy Pan w małej miejscowości na Krecie, sprzedawał ją koło domku, wisiała na sznurku przypięta klamerkami, obok suszyły się na słońcu tykwy.
Kasowała Mamusia.  Była cudna (biżuteria, a nie Mamunia)....


Niestety greckie srebro jest niższej jakości niż nasze i bardziej czernieje, ale i tak było warto.
Dla mnie ich biżu ma w sobie coś surowego, nie ma zbędnych zdobników, jest proste i w tym jego piękno. To chyba trochę jak z kuchnią - prostota kuchni greckiej sprawia, że jest niepowtarzalna. Nic więcej nie potrzeba  ani w biżu ani w souvlakach:)


Dla zainteresowanych- polecam galerię prac Arii Mitos. Mieszka w Atenach i tworzy bardzo grecką i bardzo ciekawą metaloplastykę: Aria Mitos on FB


Od czasu do czasu wracam do tej greckiej kolorystyki i moje sutasze mają kolor nieba w Chanii.

I jeszcze jedno wspomnienie - pyszne i soczyste pomarańcze, na które miałam ochotę w samo południe, w największy upał. Pan słabo mówiący po angielsku pokazał na palcach cenę, dziwnie wysoką jak na pomarańczowe zagłębie. Ale co tam, wakacje...Zapłaciłam a Pan podał mi 6 kg torbę.... W ten dziki upał mąż z tym dygał z bardzo dziwną miną - chyba wkurzony, bo do dzisiaj to pamięta:)




The color blue reminds me of Greece. I love this country, friendly people, where life is slow and everything goes "siga, siga ...". Greece for me is the vastness of the blue, azure, emerald shades, sometimes with a touch of white. I love the jewelry in these colors. It is very holiday, summer and light, while has something of a classic elegance.

I have brought jewelry and spices from every travel. I've always triedto search something unique, uncommon and the best - made by someone olse than most populous nation of the world. The most important jewelry was made by some old man in a small village on Crete, sold near home, hung on the strings next to huge calabashes. His Mommy was a cashier. It was marvelous (I mean his jewelry, not his Mommy) :)

Unfortunately, this silver is lower quality than ours and more blackens, but it was worth it.

For me, their jewelry has something raw, no unnecessary elements, it is simple and this is its beauty. It's probably a bit like Greek kitchen - simplicity makes it unique. Nothing more is required: neither in jewelry nor in souvlaki :)

 For these who are interested in this kind of jewelry I recommend Aria Mitos' galery. She lives in Athens and creates very Greek and very interesting  metalworks: Aria Mitos on FB

From time to time I come back to this Greek colours and my soutaches have the same color like heaven in Chania.

And one more memory - delicious and juicy oranges, which I wanted exaclty at noon, in the oppressive heat. Man, who spoke English very poorly showed on his toes price, strangely high as orange basin. But what the heck - it's vacation. I paid... and this man gave me 6 kg bag .... In oppressive heat my husband carried it with a very strange expression - probably he was pissed off because he still remembers it :)

czwartek, 26 czerwca 2014

Shibori w kolejnej odsłonie - Silky Rose (Shibori in another scene)

Robiąc biżuterię lubię ciszę. Kiedy moje dziecko śpi, nie ma muzyki, w domu cicho, wtedy uwielbiam pracować. Siedzę nad pracą i przywołuję wspomnienia. Przypominam sobie przeczytane książki, obejrzane filmy, wspomnienia z dzieciństwa. Lubię to, taki  rodzaj terapii zajęciowej. Zawsze jedna biżutka kojarzy mi się z czymś jednym konkretnym. I tak mi zostaje w pamięci. Biżu idzie w inne ręce, a ja dokładnie pamiętam to, o czym wtedy myślałam.
Robiąc bransoletkę Silky Rose myślałam o filmie "Ptaki ciernistych krzewów" :) Pamięta ktoś jeszcze? Zasadniczo pamiętam przystojniaka księdza i dziewczynę w sukni koloru spopielałej róży. Właśnie to wspomnienie przywołała moja bransoletka. Film pewnie był taki sobie, ale w tamtych czasach ta magiczna nazwa koloru sukni sprawiała, że długo myślałam, czy kiedykolwiek będę miała coś tak wspaniałego....:)
Cóż, na szczęście życie weryfikuje marzenia :)
Moja bransoletka ma dokładnie taki kolor, dodatkowo są w niej kryształki, które dodają blasku. Silky Rose w kolorze spopielałej róży.

I like silence when I'm making my jewelry. When my baby sleeps, there in no music, silence at home - then I like to work. I sit on the work and recall memories. I remember read books, viewed videos, memories of childhood. I like this kind of occupational therapy. Every jewelry reminds me of something . And so I stays in memory. Jewelry goes into other hands, and I remember exactly what I thought when I was making it. 
Doing bracelet Silky Rose I was thinking about the film "The Thorn Birds" :) does anybody remember? I basically remember the handsome priest and a girl in a dress with the color of ashen rose. These memories ere recalled with this bracelet. The film probably was middling, but those days the magic name of the color of her dress made ​​the long thought if I ever had something so wonderful .... :) 
Well, fortunately life verifies dreams :) 
My bracelet is exactly in that color, also there are crystals that add sparkle. Silky Rose ashen-colored rose.

I can make bracelet which can recall your favorite memories :)
If you want please contact me / write the comment :)

środa, 25 czerwca 2014

Magia shibori / Shibori's magic

     Moda na japońszczyznę w naszym kraju zaczęła się od sushi. Niestety nie pokochałam. Nie moje smaki, dziękuję. Lubię zupę miso, która jest podobno panaceum na wszelkie choroby. Ale pasta miso, którą kupuję w polskich sklepach, do słowa zdrowa ma daleką drogę. Nie znalazłam w niej nic naturalnego.
    Za to od pierwszego wejrzenia pokochałam jedwab. W googlu wyczytałam, że shibori to nie jest rodzaj tkaniny, tylko technologia jej wytworzenia, a dokładnie mówiąc sposobu farbowania i przygotowania tkaniny do tego procesu. Efekt trochę przypomina dość znany batik, ale jest robiony zupełnie inaczej. W batiku powierzchnię woskuje się, nakłada farbę- miejsca woskowane nie są farbowane. W shibori również farbuje się kilkakrotnie, ale "efekty specjalne" otrzymuje się poprzez zszywanie,wiązanie, składanie i fałdowanie. Wszystko robione ręcznie.
  Efektem jest połyskliwa, piękna tkanina, plisowana na parze i mieniąca się kilkoma odcieniami danej tonacji kolorystycznej. Cud, miód i malinki:)
Wstążka z tego jedwabiu jest zszywana pod kątem i tak się ją tnie, żeby zachować plisy.
Grzebiąc w necie, znalazłam już "polskie shibori". Zastanawiam się, po co......100% satyna poliestrowa, bez plisy,  w jednym kolorze, czyli jakby podszewka? Jak dla mnie of course.
Od razu pomyślałam, że według tego gołąbki to nasze sushi- zielone z wierzchu i ryż w środku :) Prawie robi wielką różnicę....

zakładka do książki ze wstążki shibori.

Japan mood has been started in our country with sushi. I didn't love it - it's not my taste. I like miso soup which is apparently the cure for every discease. But miso paste which I can buy in polish shops is far away from "health" :) I haven't found any natural in it.
I have loved silk from the very first look. At google I have read that shibori wasn not the kind of fabric but the technique of making process - the way of dyeing and preparing. It's quite complicated but the resolt is beautiful.
Checking google I have found local shibori - I have no clue why people produces such horrible things - 100% of polyester satine, with no shine, in one color.
My first thought was that polish cabbage rolls are almost like sushi - green outside with rice inside :) but this "almost" makes huge difference :)
That's why I can use only original shibori ribbon :)

niedziela, 22 czerwca 2014

Wszystko może się przydać - najnowsze bransoletki / Everything can be useful - new bracelets

Odkąd zaczęłam hobbystycznie robić biżutki, zaczęłam gromadzić. Robiąc porządki, dużo uważniej patrzę na starocie: odcinam ciekawe guziki, koronkowe fragmenty, filigrany, trybiki zegarkowe...:) Wszystko może się przydać. Warto mieć i pamiętać o nich, nigdy nie wiemy, co użyjemy. Nadanie drugiego życia przedmiotom w biżuterii dodaje tej ostatniej uroku i nadaje nowy wymiar; takie dodatki są idealne do stylu vintage.
W swojej bransoletkowej pracy wykorzystałam zachomikowane mosiężne filigrany, które świetnie się wpasowały:)
Since I started doing jewelry I have begun collecting. Doing turnouts I look more carefully on old stuff: I cut off interesting buttons, lace pieces, clock's cog :) Everything can be useful. It's worth to have it and to remeber it - e never know hat we will use. Giving second life to these things in jewelry case makes it more charming and gives completely new look. These additions are perfect to vintage style/
In my bracelet work I have used found copper filigrees that fit great:)

 Bransoletki na skórze są inne od shibori- bardzo strojnych i wybitnie occasion. Skórzane sutasze to wybitnie miejski casualowy styl, stonowana elegancja. Nie trzeba czekać na specjalną okazję, świetnie wyglądają do jeansów i koszuli. Zapraszam do galerii:)
Bracelets made on leather are a different than made in shibori technique (very "occasion" styled). Leather soutaches have very urban, casual style, subdued elegance. Don't need to be worn on special occasion, looks great with jeans and shirt. Check out my gallery, please :)
I can make for you unique, beautiful, unusual bracelets - just contact me :)

czwartek, 19 czerwca 2014

Kolczykowy zawrót głowy / Earring dizziness







Ze wszystkich rodzajów biżutek zrobienie ładnych i starannych kolczyków uważam za najtrudniejsze. Moim zdaniem właśnie na kolczykach najbardziej widać wszelkie niedociągnięcia no i lewą stronę, która musi być równie ładna, jak prawa.
Ja kolczyki podklejam suede lub ładnym filcem (nie każdy się nadaje!), starannie dobranym do koloru. I z autopsji wiem jedno - jeśli cokolwiek sknocę, nawet w niewielkim stopniu, poprawiam od razu lub robię od nowa. Już kilka razy się upewniłam - widać po skończeniu i nie ma zmiłuj :)
Czasem z bólem serca rezygnuję prawie na finiszu, bo pomyłka. Zdarzyło mi się zrobić 2 kolczyki w różnych odcieniach żółtego :)
Przeszkadzają mi źle złożone sznurki, ich zbyt mała ilość (2 to jednak mało), zaczepiony sznurek nitką.
Czasem się zastanawiam czy widzę to tylko ja, czy ktoś, kto je weźmie, to zauważy? Nie ryzykuję, jeśli mnie coś przeszkadza, to do poprawki.
Do wprawy dochodzi się z czasem, każdy, komu nie wychodzi, powinien wiedzieć, że dopiero któreś zrobione kolczyki będą piękne dla postronnej osoby. Moje pierwsze miały różne ilości koralików, bo zapomniałam policzyć...:)