niedziela, 24 września 2017

Jesień w moim ogrodzie / Autumn in my garden

Jesień w moim ogrodzie. Już widzę kolorowe liście, jarzębina ma korale, na zdjęciach z Polski wysyp grzybów. Zazdroszczę, uwielbiam zbierać, jeść, wąchać. W Anglii nie wolno zbierać grzybów i chyba poza pieczarkami inne nie są popularne. Gdzieś widziałam kurki, ale generalnie  są rzadkością.
 Córcia zaczęła szkołę, moja mała dziewczynka.....Tutaj trochę wcześniej niż w Polsce. Pięciolatka jest już gotowa do bycia uczniem. Cieszę się. I smutno mi.
Ostatnio fascynują ją zwierzęta. Oglądamy książki o pieskach i córcia zachwycona pyta o rasy:
-Co to za piesek mamusiu, jaka rasa?
-Pudel córeczko
-Ha ha ha przecież pudel to na buzię się nakłada mamusiu!

Trochę nowości  w moim Etsy sklepie

Autumn in my garden. I see coloured leaves, rowan berry has fruits, and pictures from Poland shows lot of mushrooms. I envy, I love to collect mushrooms, eat then, feel the smell. It's not allowed to collect mushrooms in UK and I guess (except champignon mushroom) they're not so popular. I've seen chanterelle but generally it's really rarely to see them here.
My daughter has started school, my little girl... Here it's slightly earlier than in Poland. 5 yo is ready to be a student. I'm happy. And I'm sad.
She's been fascinated with animals recently. We've watched books about dogs and my daughter, delighted, asked what a breed it was:
- Mummy, what is this dog's breed?
- It's a poodle Honey.
- Ha ha ha, powder is not a dog, you put it on your face when you do your make-up Mummy!
(In Polish poodle and powder sounds very similar - especially when it's told by a kid).

Some new stuff in my shop at Etsy.











niedziela, 3 września 2017

Walia - moja miłość / Wales - my love / Cymru - fy nghariad

     Czasem nie mogę się nadziwić, jak bardzo wszystko potrafi się zmieniać. Z ludzką naturą włącznie. Jak popatrzę wstecz - byłam wybitnie miejska. Studia i praca w stolicy. Zawodowo - zawsze w tłumie, w korporacji, między ludźmi i czułam się jak ryba w wodzie. Tak bardzo się to zmieniło.
Teraz chciałabym mieszkać na wsi, wyglądać przez okno na "Wichrowe Wzgórza", albo może morze:)
Znowu byliśmy w Walii (w języku walijskim - Cymru). Uwielbiam to miejsce. Wzgórza, doliny, owieczki i spokój. Język co prawda brzmi tajemniczo jak z Tolkiena, ale klimat cudowny.
Barmouth. Miesce przepiękne, malutkie domki, klimatyczne uliczki, po jednej stronie góry, po drugiej Morze Irlandzkie. Ludzi dużo, ale i tak mniej niż w Juracie. Mogłabym być tam sama i podziwiać. Mąż zmęczony zachwytami zadał mi jedno pytanie - co tam robić???
No ja biżuterię, On mógłby być pasterzem. Myślę, że w necie jest dużo na ten temat:)

Zdjęcie autorstwa mojego męża / Photo by my husband.

     Sometimes I can't get over how everything changes, including human nature. When I look behind - I use to be very urban. I used to study and work in capital city. Professionally - always in crowd, company, between people I used to be like kid in a candy store. It has changed so much. Now I'd like to live in a village, look through a window at "Wuthering Heights" or maybe at a sea :)
We have been in Wales (or Cymru) again. I love this place. Hills, valleys, seeps and calm. Although language seems mysteriously like from Tolkien's book but vibe is wonderful.
Barmouth. Incredible place, small houses, vibe streets, mountains at one side and Irish Sea at the second. Lot of people but less than in Jurata anyway. I could be there alone and just admire. My husband, tired with my fascination asked 1 question: what to do here???
Well, I could make my jewellery there. He could be a shepherd. I guess he can find a plenty of info about this on website :)







"Differences between the English and the Welsh" By Lloyd Davies :)