wtorek, 30 września 2014

Challenges...


Ostatnio zwiększa się moda na nominowanie. Coraz więcej osób wysyła sobie na rożnych portalach nominacje do coraz dziwniejszych rzeczy (zdjęcia z dzieciństwa, selfie bez makijażu i takie tam). Znalazłam wśród tych nominacji również wymienienie książek, które zrobiły na nas największe wrażenie. Nie będę wymieniać 10, ale trzy najważniejsze.
Dzieci z Bullerbyn Astrid Lindgren - uwielbiałam i do dziś uwielbiam. piękna, radosna, świetna książka.
Imperium Ryszarda Kapuścińskiego - książka wybitna, ponieważ dała mi wiele do myślenia, do dziś mam ją w głowie. Co można zrobić z potęgą, jak skutecznie niszczyć, obalać ideały, zabierać marzenia, wykorzeniać i odkulturowić i kazać z tym żyć.
Mahatma Witkac Joanny Siedleckiej - pięknie opisane Zakopane, dwudziestolecie międzywojenne, i arcyciekawa postać przystojniaka w kolorowych skarpetach, który wyprzedził czas. Nie lubię jego dramatów, kocham malarstwo i fascynuję się jego intuicją, wiedzą i erudycją.
Nooo - jeszcze jedna: Tysiąc wspaniałych słońc (Khaled Hosseini) - pięknie o kobiecej przyjaźni w miejscu, w którym nie ma na nią miejsca.

Będzie mi miło, jak ktoś podzieli się swoimi uwagami lub poleci coś ciekawego. Miejsce w komentarzch czeka :)

A w przysłowiowym międzyczasie parę nowości powstało, fotki łączę, zaznaczając że poczynił je mąż:)




Last time there were a lot of nominations. More and more people nominates others on different websites to very strange challenges (pictures from childhood, selfie without makeup and so on). I have found also nomination to describe what 10 books have impressed you much so I’d like to join this challenge. I will not list 10 but three most important for me:
-          The Six Bullerby Children written by Astrid Lindgren – I loved, I love and I will love. Beautiful, joyful, great book
-          Imperium by Ryszard Kapuściński – outstanding book gave me a lot to think, I still have it in my mind. What can be done with unlimited power, how to destroy, overthrow ideals, take away dreams, uproot, take away culture and force people to live with it.
-          Mahatma Witkac by Joanna Siedlecka – great described Zakopane, interwar period and very interesting  handsome man with colored socks who was ahead on his time. I don’t like his dramas but I love his painting and I fascinate with his intuition, knowledge and euridition.

And one more:  One thousand od wonderful suns by Khaled Hosseini – beautifully about female friendship in place where there is no possibility for it

It would be nice if somebody will share with me his remarks or recommend something interesting. Feel free to add comments :)

In the meantime I have done few new things – photos attached (made by my husband)

czwartek, 25 września 2014

Lollipop


Sutasz bajecznie kolorowy zawsze przypomina mi lizaki, a lizaki przypominają dzieciństwo. Chyba każde dziecko uwielbia lizaki - smak nijaki, ot słodki i tyle, ale kolory, mixy.....Uwielbiałam patrzeć przez lizaki na świat - wydawał się taki inny.
Ze słodkiego dzieciństwa pamiętam jeszcze smak cukrowego baranka - również absolutnie pyszna słodycz i piękne syntetyczne kolory - smak zgodny z naturalnym;). Moje baranki zazwyczaj zaczynały Wielkanoc z wyżartym całkowicie tyłem, stały oparte o jajo, prezentując dumnie front. A i tak niedługo.
Dla wszystkich Mam polecam wycieczkę do Słodkie Czary Mary- można zrobić coś pięknego i słodkiego razem z maluchem:), świetna podróż do krainy wspomnień.
A to mój sutaszowy Lollipop

So colorful soutache always reminds me lollipops, and lollipops remind me childhood. I think every child loves lollipops - no special taste, just sweet, but so colorful. I loved looking at world through lollipop - it seemed so different.
From my childhood I remember also taste of easter sugar lamb - absolutely delicious sweet and beautiful ayntetic colours :) My lambs used to start Easter with eaten rump. They were standing close to eggs proudly presenting only his front side :)
For every mom I recommend a trip Słodkie Czary Mary store - you can make something beautiful and sweet with your child. Great trip to memory land :)
And this is my soutache Lollipop 

niedziela, 7 września 2014

Last days of summer...

Ostatnie dni lata....
Praca w pracy i praca w domu. W przerwach robię dżemy, które uwielbiamy, a w przerwach przerw biżutki. I jeszcze dziecko, mąż, pranie............Kocham to. Kiedy wieczorem padam zmęczona to właśnie wtedy czuję się najbardziej szczęśliwa. Mam wszystko:)
Ostatnio zrobiony wisiorek (baardzo szybko znalazł właścicielkę) miał roboczą nazwę soir de Paris. Bardzo przypominał mi to piękne miasto
- delikatne, pastelowe, a jednocześnie pełne zdobników i uroków. Paryż to pierwsza wspólna podróż z mężem, wtedy nie-mężem.
Najlepsze paryskie wspomnienie? Mąż poprosił mnie o fotkę, a ja upuściłam jego ukochany aparat wyświetlaczem centralnie w jedyne ptasie łajno na calutkim placu.........Chyba był bardzo zakochany:)
Last days of summer...
Busy at work and busy at home. In the meantime I make jams we love, and in the meantime of meantime - I create jewelry :) And my child, husband, laundry... I love it! :) When I'm so tired in the evening this time I feel the most happy - I have everything :)
Last pendant (has found new owner very quickly) was called soir de Paris - it reminded me this beautiful city: so soft, so pastel and at the same time full of charms. Paris was our first trip with husbad, not-yet-husband that time :)
The best memory from Paris? Husband asked me to take a photo and I dropped down his camera in only bird dung in whole place... I think he was in love with me very much :)