Angielska pogoda nie rozpieszcza. Plucha mieszcza się z ulewą, czasami pada trochę mniej, ale pada. W ogrodzie prawie Wenecja: woda wylewa się z doniczek, wszystko bure i rozmiękłe. Od Bożego Narodzenia na palcach mogę policzyć dni bezdeszczowe, a słoneczne były dwa. Zaczynam łapać depresję i już nawet zastanawiam się nad solarium- no lampa, ale namiastka słońca.
Zamiast tego tworzę kolorki. I bardzo tęsknię za słońcem. Urlop w sierpniu ale już sobie obiecuję że ani chwli nie spędzę w domu czy hotelu, będę łapać promienie i produkować melaninę oraz wcinać lody. Pojadę do Taty, położe się na słonecznej działce, będę słuchać pszczół i wcinać wytarte rękawem świeże marchewki, porzeczki, zielone groszki i popijać zsiadłym wiejskim mlekiem. Koniec końców wyobrażam sobie koniec tego obżarstwa :) :) Ale co tam.
English weather does not spoil us. Rain for most of time, sometimes more, sometimes less but it rains in general. In the garden - almost Venice: water spilled out of flowerpots, everything is drab and soggy. I can count on one hand's fingers how many days without rain we've had since Christmas (and we've had only 2 really sunny days since then). I've started having doldrums and even started thinking about solarium - you know: lamp as poor substitute of sun.
Instead of this I've been creating colours. And miss sun very much. I'll have holiday in August but I'm ready to say I will not spend any single day at home or hotel. I'm going to catch every single sunlight and produce melanin. And eat lot of ice creams. Before holiday I'll go to my Dad, lie down at sunny garden, listen to bees and eat fresh carrots (only dried off with sleeve), green peas and drink milk. However I can imagine the end of this gluttony :) but who cares.
Zamiast tego tworzę kolorki. I bardzo tęsknię za słońcem. Urlop w sierpniu ale już sobie obiecuję że ani chwli nie spędzę w domu czy hotelu, będę łapać promienie i produkować melaninę oraz wcinać lody. Pojadę do Taty, położe się na słonecznej działce, będę słuchać pszczół i wcinać wytarte rękawem świeże marchewki, porzeczki, zielone groszki i popijać zsiadłym wiejskim mlekiem. Koniec końców wyobrażam sobie koniec tego obżarstwa :) :) Ale co tam.
English weather does not spoil us. Rain for most of time, sometimes more, sometimes less but it rains in general. In the garden - almost Venice: water spilled out of flowerpots, everything is drab and soggy. I can count on one hand's fingers how many days without rain we've had since Christmas (and we've had only 2 really sunny days since then). I've started having doldrums and even started thinking about solarium - you know: lamp as poor substitute of sun.
Instead of this I've been creating colours. And miss sun very much. I'll have holiday in August but I'm ready to say I will not spend any single day at home or hotel. I'm going to catch every single sunlight and produce melanin. And eat lot of ice creams. Before holiday I'll go to my Dad, lie down at sunny garden, listen to bees and eat fresh carrots (only dried off with sleeve), green peas and drink milk. However I can imagine the end of this gluttony :) but who cares.
A teraz radosna dla mnie wiadomość - poniższe dwie pary granatowych kolczyków sprzedały się tego samego dnia, którego je wystawiłam (w tym jedne do Australii!). Ogólnie w ciągu ostatnich 2 tygodniach 5 rzeczy znalazło nowych właścicieli! Jestem bardzo z tego powodu szczęśliwa!
And good news - two pairs of blue earrings below have been sold the same day I published them (one of them to Australia!). Generally five items have found new owners for last two weeks! I'm so happy of that!
A te dwie pary poniżej wciąż są dostępne - zapraszam do mojego sklepu na Etsy.
And these two pairs below are still available - feel invited to my Etsy shop.